Filmy
  • Wywiady
  • Trudne ale ciekawe czasy - firmy leasingowe wobec recesji

Trudne ale ciekawe czasy - firmy leasingowe wobec recesji

Pan Leszek Pomorski od zeszłego roku pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów. Związek skupia kilkanaście firm zajmujących się finansowaniem środków transportu.



Mając okazję do spotkania z panem prezesem podczas II Kongresu Związku, pośpiesznie pytamy o opinię na temat aktualnej sytuacji na rynku.

Klaudiusz Madeja: Panie prezesie, spotykamy się w bardzo trudnym okresie dla gospodarki. Gdzie się nie obejrzeć, zewsząd słyszymy o kryzysie i recesji w gospodarce...

Leszek Pomorski: Myślę, że najbliższe tygodnie pokażą nam faktyczną sytuację w Polsce. Nasza gospodarka, mimo powiązań z gospodarkami europejskimi i amerykańską jest jednak gospodarką dość silnie rozwijającą się ze wzrostem 4-5 proc. I to może nam pomóc, bo z obecnego stanu, zejdziemy np. do poziomu 2-3, może nawet 3,5 proc. Dojrzałe gospodarki zachodnie rozwijają się dużo wolniej. Tam, przy wzroście np. 0,5 proc., zejście niżej może mieć o wiele gorsze skutki. Ten stan jest efektem wielu zjawisk zawinionych przez człowieka, jego, nierzadko, brawurowych decyzji. Na pewno w Polsce również odczuwamy ten kryzys, ale chociażby sytuacja na Warszawskiej Giełdzie, czy w ogóle u nas, ma raczej charakter paniki. Widać przy okazji, jak mała jest nasza gospodarka w porównaniu z gospodarką amerykańską, brytyjską, holenderską czy francuską, jak u nas ludzie reagują. Moim zdaniem potrzeba trochę więcej spokoju, oczekiwałbym też szerszej informacji ze strony rządu na ten temat. Mogłyby to być chociażby częstsze wystąpienia Ministra Finansów. Uważam, że to jest potrzebne społeczeństwu. Ale mimo wszystko, z moich obserwacji, uważam, że nasze społeczeństwo dość dobrze reaguje. Aczkolwiek sądzę, że jest to dla nas dotkliwe, bo ten dystans do krajów tzw. "starej unii", który próbujemy nadrobić, znów nam się oddala.

KM: Banki mają obecnie sporo kłopotów. Zaostrzają kryteria przyznawania kredytów, wzmacniają swoje procedury i podnoszą swoje marże. Jak to się przełoży na leasing lub wynajem pojazdu, a tym bardziej floty pojazdów?

LP: Sądzę, że jest to kwestia ustabilizowania się sytuacji. Banki są w kłopotliwej sytuacji, bo mają gotówkę, ale boją się jej nawzajem pożyczać. Potrzebna jest chyba interwencja. NBP. Myślę, że to będzie miało wpływ, ale podstawową rzeczą, którą banki powinny zrobić, to wyciągać wnioski i badać przyczyny, które spowodowały ten kryzys. Rozsądek i wyważenie sytuacji między biorącym pieniądze a bankiem na pewno spowoduje, że sytuacja się poprawi. Mnie np. uczono cały czas, że kredyt bierze się w tej walucie, w której się zarabia. Ale oczywiście wybór musi być dla klienta. Obawiam się tylko jednej rzeczy: jeżeli taka nerwowa sytuacja dłużej potrwa to małe przedsiębiorstwa mogą stracić dostęp do środków i w konsekwencji będą odwlekać decyzję o zakupie lub leasingowaniu samochodu, czy też o wzięciu go na kredyt. Duże firmy skorygują swoje budżety i sobie poradzą. Gorzej z małymi i średnimi firmami, to one mogą być narażone na trudną sytuację na rynku kredytów i dostępności pieniądza i kosztów tego pieniądza.

KM: No właśnie, mówi się o tym, że kredyty drożeją. Czy w ślad za tym wzrośnie koszt leasingu lub wynajmu?

LP: Na pewno banki podnoszą tera swoje marże, a wynika to, z dwóch rzeczy: przy nieruchomościach zdrożały papiery dłużne, pod które pożyczano pieniądze, natomiast leasing aut, to z reguły okres 3-4 lat. Tutaj bank ma zabezpieczenie w postaci pojazdu, ale jego wartość też jest wypadkową kilku rzeczy, m.in. sytuacji na rynku sprzedaży aut używanych. Nie przewiduję jakichś dramatycznych rozwiązań, czy spadków. Natomiast na pewno należy skorygować wzrost leasingu z, planowanych jeszcze pół roku temu, 25-30 proc. raczej do 15 proc. Cały czas jest to rozwój dwucyfrowy i być może będzie się zawierał w przedziale 15-20 proc., ale jednak skorygowany. I taka jest moja prognoza.

KM: Ale być może dojdą w końcu do głosu siły rynkowe i po tym, nazwijmy go gorącym okresie, gdy jeszcze nie do końca znamy sytuację u nas, banki zechcą dalej pożyczać i finansować zakupy pojazdów. A tych na pewno nie zabraknie, bo wiele fabryk już teraz przerywa produkcję na kilka tygodni

LP: Tak, ale fabryki nie wstrzymały produkcji ze względu na Polskę. U nas nadal mamy wzrost rzędu chyba, ponad 8%, ale są kraje, np. Hiszpania, gdzie spadek popytu na samochody wynosi 22 proc. Także w Wielkiej Brytanii ten wskaźnik jest dwucyfrowy. To z powodu tych rynków fabryki stoją. W Polsce mamy wzrost, ale z niskiego pułapu. Kiedyś sprzedawano u nas 600 tys. nowych pojazdów rocznie, teraz koło 300 tys. Więc te 8 proc. nie jest czymś wyjątkowym. Na pewno, więc sytuacja w produkcji samochodów jest poważna. Pozytywne jest to, że firmy na zachodzie starają się przedłużyć okresy leasingu o 6, 12 miesięcy. To spowoduje, że będzie mniejszy napływ aut używanych, a to z kolei spowoduje, że rynek wtórny może się odbić i produkcja ruszy. Tego zjawiska w Polsce jeszcze nie widać, firmy nie występują o przedłużenie leasingu lub wynajmu. Jednak nie można wykluczyć, że u nas powtórzy się ten scenariusz z zachodu.

KM: Nie sądzi Pan jednak, że teraz przydałaby się także jakaś interwencja rządu i zachęty do kupowania nowych samochodów, może także tych, z ekologicznymi silnikami?

LP: Na pewno, ale trzeba być realistą. My, jako PZWLP staramy się rozmawiać z rządem i niejako ewolucyjnie do tego podchodzić. Nie stawiamy żądań, które są nierealne. Zdajemy sobie sprawę, że nawet dobra chęć rządzących, nie zawsze wystarczy. Minister finansów ma swój budżet, i on musi się zbilansować. Oczywiście przydałaby się promocja pojazdów hybrydowych w postaci choćby całkowitego odliczenia VAT-u. Tych aut i tak niewiele się sprzedaje, więc budżet by na tym dużo nie stracił. Inna sprawa, to powiązanie VAT-u z emisją CO2. Oczywiście, możemy powiedzieć, że co roku na nasz rynek trafia milion złomu, który kopci. Ale od czegoś trzeba zacząć i myślę, że w tym kierunku powinien pójść rząd. Powiązać emisję spalin z możliwością jakichś rozwiązań dla firm. Tak jest w Wielkiej Brytanii, gdzie samochód hybrydowy płaci mniejszy podatek. Gdzieniegdzie na zachodzie jest też niższy podatek od używania do celów prywatnych auta służbowego, jeśli jest ono hybrydowe. W Londynie rozważa się zwolnienie tego typu pojazdów z opłaty za wjazd do miasta. Są więc różne przywileje, które moim zdaniem, także w Polsce powinny być wprowadzane.

KM: Te, prawdziwe skutki kryzysu pojawią się w naszym kraju być może dopiero za pół roku, lub za rok. Czy szykują Państwo jakiś specjalny plan na ten, trudny dla gospodarki, czas?

LP: Cóż można przygotować? Mam nadzieję, że korekta rozwoju wzrostu gospodarczego Polski o punkt procentowy, która prawdopodobnie nastąpi, nie spowoduje aż tak dużego spowolnienia. My staramy się tłumaczyć firmom, że w takich trudnych czasach potrzebne jest efektywne zarządzanie i koncentrowanie się na przedmiocie swojej działalności. Z pewnością dalej będziemy się starali prowadzić tę działalność edukacyjną. Ponadto będziemy się starali promować "ekologię w polskim wydaniu", którą nazwałbym "safety driving". U nas koszty paliwa stanowią ponad 30 proc. kosztów utrzymania pojazdu, na zachodzie około 10 proc. Jazda bezpieczna powoduje po pierwsze, że samochody nie zachowują się na drodze, jak w "Playstation", po drugie spokojniejsza jazda zwiększa bezpieczeństwo a jednocześnie w znakomity sposób obniża spalanie. I to jest istotne dla firm, by zmniejszyć koszty, zwłaszcza w tym, obecnym, trudnym okresie. Cięcie kosztów będzie podstawową rzeczą w wychodzeniu kryzysu. Myślę, ze ta bezpieczna jazda promowana przez nas, będzie jednym z ważnych antidotum na te trudne czasy.

KM: A co z transportem ciężkim? Spadają ceny paliw, materiałów i choćby usług budowlanych. Mamy przygotowania do Euro 2012. Może więc ta gałąź zyska na tym kryzysie?

LP: Transport ciężki na pewno musi być wykorzystany, obojętnie czy plany na Euro zostaną zrealizowane w 80, 90 czy 100 proc. Branża konstrukcyjna, budowlana i drogowa ma pracy dosyć na najbliższe kilkanaście lat. Dlatego sądzę, że transport ciężki na pewno mniej ucierpi, na tych zawirowaniach i spowolnieniu gospodarczym, o ile rzeczywiście takowe nastąpi. Samochody osobowe to jest jednak tylko po części narzędzie pracy, poza tym także luksus i przyjemność. A pojazd ciężarowy służy wyłącznie do pracy i kupuje się go wtedy, gdy naprawdę jest potrzebny.

KM: To, co by Pan teraz poradził przedsiębiorcy, który siedzi i się zastanawia, czy brać samochód w leasing lub wynajem, inwestować, czy może zrezygnować i przeczekać ten trudny okres?

LP: Przede wszystkim nie reagować nerwowo. Obserwować, co się wydarzy na rynkach europejskich i światowych przez najbliższe tygodnie. Myślę, że nasz rząd i NBP też przygotują nam informacje. Jestem optymistą. Złoty już się uspokoił, a niebezpieczna była ta nagła amplituda jego notowań, to mnie martwiło. Teraz czekałbym spokojnie i realizował plany, które oczywiście trzeba skorygować o mniejszy popyt. Ale nie przewiduję dużych korekt. Przede wszystkim bez nerwowych ruchów.


Dziękuję za rozmowę

rozmawiał: Klaudiusz Madeja

Ostatnie artykuły