Filmy

Nasz test: Skoda Yeti 1,4 TSi

Skoda Yeti od swojego debiutu w 2009 roku przeszła jeden lifting w 2012 roku. Jednak nadal ma charakterystyczną, „kwadratowo – prostokątną” sylwetkę. Można ją dzięki temu łatwo rozpoznać.

Z założenia to jest samochód szosowo – terenowy. Tak przynajmniej należy sądzić, wiedząc, że jeżdżą nim m.in. ratownicy GOPR. My nie mieliśmy zamiaru sprawdzać terenowych możliwości Yeti. Ale już za nazwę, trzeba chyba dać plus. Kto nie lubi bajek, czy legend z tajemniczym włochaczem, buszującym wśród najwyższych gór naszej planety. A może to nie bajka...

Wróćmy na ziemię, a raczej na drogi. Błękitne Yeti z jasnoszarymi wykończeniami podwozia z przodu i z tyłu, bardzo dobrze się prezentuje. Ciemnoszare obicia foteli i czarna tapicerka, także z szarymi elementami, dobrze uzupełniają wygląd zewnętrzny. Sugeruje to przeznaczenie auta i jego charakter. Tu nie ma miejsca, na imitujący drewno plastik. Byłby „kwiatkiem do kożucha”. Z wyjątkiem przednich drzwi i szyby czołowej oczywiście, samochód ma folie przyciemniające na pozostałych szybach. Nie są one jednak w ciemnoczarnym kolorze, mają zielonkawą poświatę, co też ładnie się komponuje z wymienioną wyżej kolorystyką nadwozia. Panoramiczny dach z kolei powoduje, że jadąc Yeti czujemy od razu piknikową, pozamiejską atmosferę. Mieliśmy wrażenie, że właśnie wybieramy się gdzieś na majówkę.

Pozostańmy w środku. Typowa dla Skody, wyraźna deska rozdzielcza, w dużymi, czytelnymi zegarami prędkościomierza i obrotomierza. W środku wyświetlacz komputera pokładowego, z wieloma funkcjami. Najbardziej przydatne, to informacje o zużyciu paliwa, drodze i aktualnej prędkości. Choć strażom miejskim już zabrano fotoradary, to inne, plus lotne patrole z „suszarkami”, mają się dobrze. Przyjemna w dotyku jest, wielofunkcyjna kierownica. Przy czym ta „wielofuncyjność” nie jest skomplikowana, ponieważ obejmuje tylko podstawowe funkcje i ma do tego dwa pokrętła i sześć przycisków. To bardzo intuicyjne rozwiązanie. Tu widać wyraźnie „niemiecki nadzór” nad Skodą, który od lat robi jej bardzo dobrze, co widać po wynikach i rozwoju tej marki. W środku deski rozdzielczej radio, nawigacja i klimatyzacja. Skromnie, ale znów funkcjonalnie. Choć ułożone w półkole, sześć przycisków zaprogramowanych stacji radiowych, jakby trochę przeczyło niemieckiemu porządkowi. Układ „kafelek” byłby bardziej poprawny, i chyba wygodniejszy, dodajmy. Niemniej, jak przystało na samochód z grupy VW, wszystko jest na swoim miejscu, poprawnie ułożone. Materiały użyte do wykończenia wnętrza są miłe w dotyku, nie zgrzytają. Na tę klasę auta, spełniają swoje zadanie. Wspomnijmy jeszcze o wysuwanym podłokietniku, będącym jednocześnie zamknięciem środkowego schowka. Mógłby się wysuwać nieco dalej do przodu, ale i tak jest dobrze. W wielu samochodach nie ma takiej możliwości i na długiej trasie, prawa ręką nieco się męczy.

Skoro o długiej trasie mowa, to na pewno przednie fotele Yeti nie są robione z myślą o dalekich dystansach. Raczej krótsze przejażdżki, także poza drogami asfaltowymi. Są wygodne, ale po dłuższym dystansie czuje się pewne zmęczenie Choć mamy też regulację podpierania lędźwiowego, a fotele testowanego auta były opcjonalną wersją „sportową”. Nie bardzo wiadomo, co w tym przypadku oznacza określenie „sport”. Na brak miejsca na nogi na pewno nie muszą narzekać pasażerowie z tyłu. A jeśli chodzi o wzrost, to najwyżsi koszykarze czy siatkarze będą mieli nad głową jeszcze sporo miejsca. Duży plus wystawiamy oczywiście za bagażnik i ilość miejsca z tyłu po złożeniu oparć tylnej kanapy. W połączeniu z wysokością, daje to sporą przestrzeń. Jeśli ktoś prywatnie lub służbowo wozi często większe przedmioty, ma tutaj ogromny argument za Yeti. Pomaga, opisywana już wyżej, „kanciasta”, prostokątna sylwetka samochodu. Opadające do tyłu karoserie nie dadzą tego, na co pozwala Yeti. Do tego jeszcze niski próg z tyłu, ułatwiający załadunek nie tylko ciężkich, ale właśnie także obszernych przedmiotów. Dodajmy do tego jeszcze praktyczną matę z tworzywa na podłodze bagażnika. Specjalnie przygotowana dla tego modelu, co zdradza napis Yeti. Łatwa do wyczyszczenia, a jednocześnie chroniąca przed uszkodzeniem podłoża przestrzeni bagażowej. Znajdziemy tam kilka zmyślnych mocowań, pozwalających nam dobrze umocować przewożone rzeczy. Bardzo przydatne rozwiązanie, poprawiające bezpieczeństwo. Zwłaszcza, gdy w obszernym bagażniku wozimy mniejsze przedmioty, które mogą podczas jazdy w sposób niekontrolowany zmieniać swoje miejsce.

Testowany egzemplarz napędzał benzynowy silnik o pojemności 1 390 cm3 i mocy 122 KM / 90 kW. Na pewno oszczędzimy na ubezpieczeniu, dzięki tej niewielkiej pojemności. Jest też tańszy w zakupie od popularnych jednostek wysokoprężnych. Każdy musi sobie sam skalkulować, co mu się bardziej opłaca lub po prostu, bardziej odpowiada. Bo przecież samochód nie zawsze kupujemy głownie pod kątem kosztów zakupu i eksploatacji. Jednak robiąc taką kalkulację, nie zapominajmy o końcowej wartości rezydualnej lub cenie odsprzedaży, w przypadku zakupu za gotówkę. Samochód na autostradzie, przy stałej prędkości 90 km/h, uzyskanej dzięki tempomatowi, pokazywał średnie zużycie miedzy 5,7 a 6 l Pb95/100 km. To wynik dość dobry. W mieście trzeba doliczyć spokojnie litr, podobnie jak przy szybszej jeździe. Nam w teście zależało na sprawdzeniu, ile można spalić najmniej, dzięki silnikowi o małej pojemności. Oczywiście na zużycie paliwa duży wpływ ma, opisywana wyżej sylwetka samochodu. Walory skrzyni DSG są chyba znane. Choć czasem przy wyprzedzaniu obserwowaliśmy dokuczliwe zmiany biegów z 7. na 6., i dalej na 5. Tempomat bardzo się przydaje na trasie. Wymieńmy jeszcze napęd 4x2, jaki miał testowany egzemplarz. Gdyby był to napęd na wszystkie koła, spalanie byłoby nieco wyższe. Ale przy tym silniku nie ma takiej opcji, mają ją tylko najmocniejsze jednostki. I tutaj wychodził stosunkowo niewielki moment obrotowy tego silnika: 200 Nm. Do spokojnej jazdy po mieście to wystarcza, na trasie też, jeśli jedziemy spokojnie z prędkością 90 – 100 km/h. Ale przy bardziej dynamicznej jeździe zaczynają się schody. Jeżeli dodamy do tego, że w teście nie obciążaliśmy samochodu ładunkiem, ciężkimi walizkami itp., to możemy sobie wyobrazić, jak wówczas będzie się sprawował ten mały silnik. Podobnie w terenie, gdzie przecież czasami bez mocy ani rusz...

Do wrażeń z jazdy dokładamy stosunkowo niewielkie wychylanie się samochodu na zakrętach a także przy mocniejszym hamowaniu, co w przypadku auta o wyższym środku ciężkości jest zaletą. Zresztą to podniesione zawieszenie ma znane skądinąd zalety. To też jest jednym z argumentów, dla których nabywcy decydują się na ten model.

Skoda Yeti, ze swoim tradycyjnym wyglądem może się podobać, a przy okazji daje dużo przestrzeni. Dobre wykończenie i uporządkowanie elementów obsługi samochodu na pewno przyciąga osoby lubiące mieć „wszystko na swoim miejscu”. Gdybyśmy jednak mieli wybierać z dostępnych jednostek napędowych, na pewno nie byłby to silnik benzynowy 1,4, a raczej mocniejszy diesel.

Plus
- koncepcja samochodu, jego wygląd, wykończenie i rozplanowanie wszystkich przyrządów
- duża ilość miejsca, obszerny bagażnik z niskim progiem, możliwość przewożenia ładunków o dużych gabarytach
- niskie opłaty dzięki pojemności silnika 1,4

Minus
- nieco za słaby moment obrotowy
- brak wejścia USB

Ostatnie artykuły