Filmy

Nasz test: Volvo V60 D5

Volvo V60 D5 AWD SUMMUM automat

Samochód jest przykładem na to, że kombi może mieć zgrabną sylwetkę, a jednocześnie relatywnie sporo zapakować do środka.


Model V60 znakomicie się prezentuje. Zarówno sylwetka jak i dodatki (np. dyskretne spoilery) nadają samochodowi szyku, a jednocześnie sprawiają, że zupełnie nie przypomina on dawnych aut tej marki w wersji kombi. Oczywiście tamte, duże, kanciaste samochody również miały i mają swój urok i wiele zalet. Ale dzisiaj istnieje popyt na pakowne auta, które jednocześnie nie przypominają swoim wyglądem przedstawicieli segmentu dostawczego.

O tym, że jesteśmy w klasie premium, świadczy nie tylko wygląd zewnętrzny i cena, lecz także wykończenie wnętrza. Tutaj nie ma miejsca na żadne „podróbki”, czyli plastiki udające metal lub drewno czy tandetne detale, przypominające artykuły ze sklepów „wszystko po 2 zł”... Zarówno materiały, jak i ich wykończenie są na bardzo wysokim poziomie.

Jak na Volvo przystało, samochód został wyposażony w szereg systemów i rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo. Zupełną nowością są tutaj światła, a konkretnie długie, których możemy używać bez przerwy. Samochód sam wykrywa jadące z naprzeciwka pojazdy i zmienia strumień światła. Wygląda to tak, jakby została z niego wycięta ta część, która pada na środek i lewą część jezdni. Dzięki temu nie oślepiamy jadących z przeciwnego kierunku, a jednocześnie widzimy dobrze naszą część jezdni oraz znaki drogowe. W testowanym modelu mieliśmy znakomite oświetlenie typu LED. Innym, bardzo przydatnym dodatkiem jest system ostrzegania o zbliżającym się pojeździe (BLIS), zainstalowany w lusterkach. Znika problem tzw. martwego punktu.

Oparcia tylnej kanapy składają się do pozycji płaskiej, co pozwala przewozić większe przedmioty. Z zewnątrz V60 nie wygląda na bardzo obszerne auto. Ale bagażnik w normalnym i powiększonym ustawieniu zadowoli tych, którzy lubią lub muszą ze sobą zabierać dużo rzeczy.

Samochód ma bardzo rozbudowane menu oraz cały układ ustawień różnych funkcji. Trzeba poświecić nieco czasu, aby to wszystko opanować. Oczywiście niektóre pozycje ustawiamy jeden raz. Ale np. do raportu opisującego styl naszej jazdy musimy się „przebijać”. Szkoda, że jest to tak czasochłonne, ponieważ te informacje są bardzo przydatne. Dostęp do nich powinien być łatwiejszy. Za to środkowa konsola, oprócz atrakcyjnego wyglądu, jest bardzo przejrzysta. Po krótkim zapoznaniu się z nią, można łatwo ustawić sobie np. ogrzewanie. Środek auta szybko się nagrzał, czego też doświadczyliśmy. Wspomnijmy również o bardzo dobrym systemie audio, umilającym jazdę podróżnym, .

Mamy do wyboru trzy tryby: normalny, sport i advanced. Opcja „sport” nadaje się tylko na bardzo równe drogi szybkiego ruchu, zwłaszcza w parze z niskoprofilowymi oponami, które miał testowany egzemplarz. Do tego sterowanie zmianą przełożenia łopatkami przy kierownicy i czujemy się trochę jak w wyścigowym aucie. Silnik D5 o mocy 215 KM daje zadowalająco dobre osiągi. Średnie zużycie paliwa wg pokładowego komputera wynosiło około 7 – 7,4 l ON/100 km, zaś w jeździe miejskiej dochodziło pod 8 l. Nie mieliśmy sposobności pokonać dłuższej trasy poza miastem, gdzie ten wynik powinien spaść. To zaś przy zbiorniku o pojemności 67,5 l daje dobry zasięg. Wg producenta ten model, z napędem 4WD powinien zużywać w trybie mieszanym 6,4 l/100 km. Przy pojemności 2 400 ccm to zadowalający wynik. Silnik ma niewielką „turbodziurę”. Jednak antidotum jest mocne wciśnięcie pedału gazu – auto nie tylko szybko ruszy, ale wyda jednocześnie z rur (bo są dwie) bardzo przyjemny pomruk...

Jak już pisaliśmy, jazda tym samochodem daje dużo przyjemności. Także ze względu m.in. na wygodne siedzenia i wykończenie auta. Niski środek ciężkości i dobre zawieszenie dbają o to, byśmy czuli się pewnie na drodze. Niemniej wśród mnogości systemów i ułatwień, nasze zdziwienie wzbudził brak kamery cofania. Widok do tyłu jest słaby, trzeba korzystać z lusterek bocznych i słuchać sygnałów dźwiękowych, uruchamianych w krytycznych momentach przez sensory umieszczone w zderzakach. Jednak w tak dobrym, luksusowo wyposażonym i drogim samochodzie, kamera cofania wydaje się być dzisiaj standardem. A propos ceny, ta rzeczywiście jest niemała. Testowany egzemplarz, w bardzo dobrej specyfikacji, kosztował 245 tys. zł. Volvo daje ogromne możliwości konfigurowania swoich aut. Mamy więc wysokiej klasy, wygodny i prestiżowy samochód, a jednocześnie pojemny dzięki wersji kombi, idealnie nadający się dla menedżerów. Jednak za ten status musimy odpowiednio zapłacić...



Plus
- sylwetka, wyposażenie, wykończenie
- systemy poprawiające bezpieczeństwo
- dobre osiągi połączone z dużym zasięgiem


Minus
- brak kamery cofania
- wysoka cena




Ostatnie artykuły